Pochwalony! Dziś księdzu opowiem o moim koledze, który dookoła się chwali - i w realu i na fejsie - że jest wcielonym synem szatana. Czego się tak chwali - ja nie wiem. Może chce sens nadać swojemu życiu gnuśnemu... A może ksiądz jakiś pomysł będzie miał, jak już o nim opowiem więcej?
Nie wstaje rano, byczy się - niech sobie ksiądz wyobrazi - do popołudnia. Gdy się już obudzi, to na kacu, a dlaczego na kacu to zaraz opowiem. Ale to nie wszystko - on się budzi zmęczony a skoro tak, to jest zły. Na świat cały, na pogodę, na dzień tygodnia, na niewiasty przypadkowe... I gdy jest zły - zaczyna zazdrościć a gdy tak uczucie wredne go trawi - opada z sił i leży, leży niehigienicznie w swoim barłogu. Z czego żyje truteń? Już księdzu mówię - to nadworny grajek: coś tam pobrzdąka, coś zarechocze i zaśpiewa. Ach, księże, tak mnie to grzeszne życie uwodzi, czuję że mi szkodzi...
Dostaje brawa, drinki, panienki jako satelity,
w reflektorach nie widać, że nieumyty...
Gdy nie gra - je, znużony:
pizze, kaszanki, pierogi, salcesony.
Gładzi swój rosnący brzuch...
Rady pobożnych ma za stado much...
I: ciągle mało, znikomo, nie dość.
I: jaki jestem dobry - to w babach jest złość!
Tak, oddycham... już, już... spokojnie... wizję miałam chyba?! Widziałam proszek do prania mózgów... SALIGIA 7in1... odjazd zupełny miałam, księżulku...
Z czym ja tutaj? Zalęgły się we mnie grzechy i wyznaję szczerze, że to paskudny donos był. Ale nie podam danych osobowych, niech sobie ksiądz sam szuka!
I niech mi Jezus wybaczy! I ty, kolego...
Ament.
środa, 16 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz