sobota, 19 czerwca 2010

Na zapas

Dobrodzieju... wiem, już wiem - wieczorem będę oddawać się pokusom. No to zawczasu przytruchtałam, by oddać się pokucie za te pokusy. O - widzi ksiądz, jakie podobne wyrazy?!
Będę dziś wieczorem na imprezie, oczywiście in flagranti, na której odbędą się wybory najlepszej debiutantki drag queen. Ciekawi mnie to, bo w tych ciężkich czasach, kiedy mężczyźni tracą swoje pozycje - biedaczyska nie wiedzą już: gotować, zarabiać, czy (przepraszam) rżnąć - takie męskie kobiety są chyba jedyną ostoją prawdziwej katolickiej rodziny. Zamiast chodzić na manify - chodzą na szpilkach i godzinami pielęgnują urodę, zamiast krzyczeć o równości - śpiewają gładko o oddaniu i miłości. I ładne, i ruszają się, ubrać sexy umieją...
Ja się księdzu przyznam... ja chyba usta umaluję na karmin, mam w domu jakieś obcasy i błyszczący strój. I pójdę - może mnie kto weźmie za królową?
Ament.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz